MojeLustro

czwartek, 16 czerwca 2016

RUSZYĆ Z RĘCZNEGO

Czy można ruszyć na ręcznym? Można! Odczuje się opór, ale ruszyć się da. W życiu też często ruszamy na ręcznym. Blokują nas doświadczenia, traumy, przeżycia, wspomnienia, osoby które towarzyszą nam od dzieciństwa do dziś. Jednak nie o to chodzi, żeby z oporem iść przez życie.



Życie jest nam dane tylko raz, choć istnieje powiedzenie "Drugie życie". Jednak wszyscy wiemy, ze jest to metafora. Ja zachęcam ludzi do tego, aby częściej robili podsumowania, wyciągali wnioski i cieszyli się rzeczami najmniejszymi, bo to one tworzą całość.

www.demotywatory.pl

Ruszyć z ręcznego, to też mieć "ciężki" start. Nie wszyscy wychowujemy się w cieple domowego ogniska, nie każdy z nas je codziennie ciepły posiłek czy nosi wygodne buty. Czy jest to sprawiedliwe? Nie wiem. Staram się nie patrzeć w tych kategoriach, czy coś jest sprawiedliwe, czy nie - czy coś mi się należy, czy nie. Lepiej się zastanowić co ja z tym mogę zrobić. Jak godnie żyć i osiągać cele. Nie pozostawiajmy naszego życia w sferze marzeń, bo mamy na nie wpływ. Niech marzeniem pozostanie domek na bezludnej wyspie, a nie konkretny zawód. Szczęście nie jest nam dane, bez względu na to czy jesteśmy bogaci czy biedni. Na szczęście musimy sobie zapracować. Związki się psują choć nie zawsze mamy na to wpływ (mimo wszystko bardzo często), ale to nie znaczy, że moje szczęście się kończy. Szczęście nie jest uzależnione od posiadania mieszkania, stałego partnera, grubego portfela, czy nawet się ośmielę napisać zdrowia. Znam osoby chore przewlekle, nawet zmagające się z nowotworem, a czerpią radość z życia.

www.demotywatory.pl

Minimalizujmy wszelkiego rodzaju opory  w naszym życiu. Nie bagatelizujmy ich, tylko "zwalniajmy ręczny". Co możemy - odpuśćmy, co musimy - załatwmy/zróbmy, co potrzebujemy - naprawmy, a z czego chcemy - zrezygnujmy.
Nie sprawiajmy aby nasze życie było przymusem, jestem pewna, że każdy z nas chce żyć PRZYJEMNIE.

www.demotywatory.pl

Życzę harmonii w życiu;)

piątek, 3 czerwca 2016

...BO EMOCJE MUSZĄ ZNALEŹĆ UJŚCIE...

Emocje towarzyszą nam w życiu codziennym. Nie ma takiej możliwości, żeby w ciągu dnia ich nie doznać. Różnie sobie z nimi radzimy, ale w "świecie dorosłych" jest kilka/naście/dziesiąt sposobów na odreagowanie i uwolnienie się od chwiejnych doznań.

Sprawa trochę się komplikuje w przypadku małych dzieci... Nie zazdroszczę maluszkom, które uczą się Świata, które poznają i wzbogacają język, które nagle czują nieodpartą chęć "przyłożenia komuś" (nie rzadko rodzicowi) - i nie wiedzą dlaczego:( Nie jest lekko dźwigać plecak pełen emocji, które robią z dzieckiem co chcą.
Rodzic staje przed nie lada wyzwaniem, ponieważ słowa do dziecka nie trafiają, na prośby nie reaguje, a im więcej rodzic powie, tym głośniej dziecko krzyczy...

Wiem o czym piszę, bo piszę z autopsji:) Jak sobie z tym poradziłyśmy?
Córka wpadła w szał: wysokie C. Krzyk pewnie miał jakiś podtekst, ale jaki? Nikt tego nie wie, ani ja ani córka:) Nie bardzo wiedziałam jak go wyciszyć, bo wiązanka typu: "Nie krzycz bo to nie ładnie", "Nie krzycz bo będzie Cię bolało gardło", "Nie krzycz bo jest mi przykro" oczywiście nie miały sensu:) Za krzykiem włączył się płacz.

Ciśnienie skoczyło mi do tego stopnia, że musiałam się uspokoić, aby nie "zwariować"... Położyłam się na łóżku i odczekałam chwilę, próbując sobie poradzić z płaczliwym krzykiem. Gdy przez krzyk przedarło się słowo "mama", uznałam że to sygnał, że dziecko chce "pojednania". Więc ostatkami sił ruszyłam do pokoju córki. Spojrzałam na jej bladą od płaczu twarz, usiadłam na dywaniku opierając się o komodę. Spytałam córkę: "Chcesz się przytulić?", córka zerwała się z krzesełka, usiadła na moich nogach i siedziałyśmy tak ok 10 min w milczeniu. Gdy emocje opadły spytałam dziecko, czy lepiej się czuje. Odpowiedziała, ze tak. Następnie spytałam, czy mamusia i tatuś krzyczą? Odpowiedziała, że nie. Ciągnęłam: "Czy chciałabyś żeby mamusia i tatuś na Ciebie krzyczeli?" - oczywiście padło: "nie". Na koniec powiedziałam: "Nie będziemy na siebie krzyczeć?". Usłyszałam, łamiącym się głosem: "nie". I przeszłyśmy do porządku dziennego:)


Czy nie miałam ochoty "przyłożyć" dziecku??? Oczywiście, że tak!!! Ale nie jestem słabym człowiekiem i sama byłam dzieckiem...nie życzyłabym sobie aby ktoś mnie uderzył...

Życzę bezstresowego dnia;)