MojeLustro

środa, 28 grudnia 2016

MĄDRY POLAK PO...OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ

19 grudnia 1843 roku ukazała się jedna z najważniejszych dla mnie opowieści. "Opowieść wigilijna", bo o niej mowa, była punktem zwrotnym w życiu Charlesa Dickensa. Historia o zgorzkniałym skąpcu miała pomóc pisarzowi wyjść z długów, a jak się okazało stała się najważniejszą w historii opowieścią o Świętach, która doczekała się wielu adaptacji filmowych.

 
Ale ja tu nie o historii "Opowieści wigilijnej" będę pisać ale o tym co najważniejsze, czyli o przesłaniu.
 
Nie jeden z nas (staram się nie używać słów "wszyscy", "zawsze", "nigdy") ma zapędy na sknerę. Ja również musiałam spojrzeć w lustro, gdy miesiąc temu do moich drzwi zapukała wolontariuszka UNICEFU. Wylegitymowała się, więc zaprosiłam do środka. Pani zachęciła do wspierania akcji na rzecz głodujących dzieci w Afryce. Oczywiście się zgodziłam...jednak zawahałam się gdy poproszono mnie o nr konta bankowego w celu aktywowania zlecenia stałego. "Jak to" pomyślałam "Mi się też nie przelewa", ale wyraziłam zgodę, gdy Pani oznajmiła, że mogę z tej opcji zrezygnować w każdej chwili.


Następnego dnia, gdy jeszcze dla pewności zadzwoniłam do UNICEFU w celu weryfikacji danych wolontariusza (UNICEF oczywiście potwierdził, że taki wolontariusz istnieje w ich bazie), Pani podziękowała mi serdecznie za wsparcie akcji...I wtedy do mnie dotarło...przecież ja raz w miesiącu "karmię głodne, być może umierające dziecko"... praktycznie nie odczuję tych kilkudziesięciu złotych...a komuś mogę uratować życie...co za wstyd...jak mogłam się zachwiać, jak mogłam choć przez chwilę zwątpić w słuszność "zlecenia stałego"...


To było skąpstwo moi drodzy...mimo, że staram się pomagać jak tylko mogę (choć i tak zdecydowanie za mało), to jednak myślę o tym, aby MI było dobrze...no tak...cała prawda o człowieku...rodzisz się egocentrykiem...i mimo chęci nie zawsze potrafisz to zmienić... ale ja zmieniam... cały czas nad sobą pracuję...zaangażowałam się w kolejną akcję...bo lepiej mi się rano wstaje...bo czuję, że robię coś co ma sens...bo ja nie zubożeję, a ktoś mimo wszystko zobaczy światełko w tunelu.

I tak to już jest, że ludzie chętniej pomagają w okresie świątecznym, i czują trochę, że odhaczyli dobry uczynek do kolejnych świąt...ale końcówka grudnia to okres podsumowań, a nie początek i koniec pomagania...to czas, w którym powinniśmy/moglibyśmy zapoczątkować czyjeś "lepsze życie", moglibyśmy karmić kogoś cały rok, a nie tylko na święta, lub wspierać jego edukację przez 12 miesięcy a nie jeden miesiąc:(


Czy muszą nas nawiedzić wigilijne duchy, aby otworzyć się na biedę, głód, niepełnosprawność...czy musimy zobaczyć, tak jak bohater "Wigilijnej opowieści" dno własnej trumny, aby obiecać poprawę i dotrzymać słowa...do końca swych dni...

Ja w duchy nie wierzę, ale głęboko wierzę w życie...chcę je przeżyć tak pięknie by moja córka z wielką miłością mnie kiedyś wspominała, aby być może kiedyś ktoś mnie wspomniał z sentymentem... i tak by "najzwyczajniej" w świecie ktoś żył dzięki temu że ja żyłam... 


Stary Rok pożegna się z nami nie pozwalając nam dokonać w nim zmian. Jednak nie jest w stanie zabronić nam ingerować w Nowy Rok. Mamy ogromny wpływ na to, co wydarzy się w przeciągu następnych 12 miesięcy...i wielu kolejnych. Jeśli chcesz zmian, ale nie wiesz jak sobie poradzić z niektórymi sprawami/problemami, to niczym Ebenezer Scrooge angażuj się w teraźniejszość, a przyszłość wybaczy przeszłości...


Drodzy moi...życzę pięknego życia

piątek, 16 grudnia 2016

CD...SAMOTNA WŚRÓD LUDZI 3

...spojrzała w lustro...wiedziała, że musi odnaleźć siebie na nowo...bo przed nią jeszcze tyle dni...tyle nocy...chce za dnia być szczęśliwa...a w nocy spokojna...co ma zrobić...kogo spytać o radę...czy sama znajdzie odpowiedź na pytanie o szczęście? Ona nie wie czym jest szczęście...bo skoro ma wszystko, a nie potrafi odnaleźć w tym upodobania...
 
www.demotywatory.pl
 
...nie wiedziała jak być szczęśliwą, ale wiedziała, że Jej dotychczasowe życie nie było wystarczające...nie żyła w pełni...postanowiła robić wszystko inaczej...zrezygnowała nawet z tych wyczekiwanych wieczorów z mężem...ale tylko na jakiś czas...chciała poznać siebie na nowo...
 
www.temysli.pl
 
...wieczorami wychodzi do kina, na jogę, do kawiarni z koleżankami z pracy...na początku czuła się dziwnie ale tylko przez chwilę...później zapominała, że robi to bo w domu nie miała tlenu...wychodziła oddychać...
 
...mąż odrabia lekcje z dziećmi...a Ona gotuje, ale nie to co zwykle...kupiła kilka książek kucharskich i korzysta tylko z tych przepisów, które wybierają dzieci...to im zadedykowała kuchnię...mąż lubi wszystko co ugotuje...
 
...raz w miesiącu kupuje grę dla całej rodziny...wyznaczyła 2 dni w które bez wymówek wszyscy zasiadają do stołu i spędzają wspólnie czas przy zakąskach i koktajlach...
 
www.demotywatory.pl
 
...rano zostawia mężowi karteczki z hasłami, a on w smsach odpisuje Jej czego te hasła dotyczą...
 
...zapisała się na kurs szycia, bo chce uszyć córce sukienkę na studniówkę...a w przyszłości może ciuszki dla wnuków...
 
...już na nic nie czeka...nie przeczekuje...wzięła życie w swoje ręce...dzieli się nim z rodziną i koleżankami...poszła na terapię, aby "pogodzić się z tatą"...
 
...ma cele...plany...marzenia...brzuch Ją boli coraz częściej...od śmiania...dzieci już nie są obowiązkiem...są przyjaciółmi...kompanami w życiu...rozmowy z mężem już nie kręcą się wokół dzieci, ale przyszłości...chcą zwiedzić Polskę...całą Polskę:)
 
www.demotywatory.pl
 
...czy jest szczęśliwa?...nie ma pojęcia...często się śmieje...pewne rzeczy robi bo musi, ale większość sprawia jej radość...z mężem mają dla siebie trochę mniej czasu, bo ich zajęcia czasami się pokrywają...ale nie martwi się tym...bo dzięki temu mają więcej tematów do rozmów...i zaczęli za sobą tęsknić...odzyskała tlen...oddycha swobodnie...ulga...