MojeLustro

środa, 21 czerwca 2017

CO CIĘ NIE ZABIJE TO CIĘ WZMOCNI

Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni...jakoś tak...nie do końca lubię to powiedzenie. Czasami się sprawdza czasami nie...w kuchni zdecydowanie nie polecam:)
Jednak nie o kulinarnych podbojach będę pisać.
Kilka dni temu obejrzałam film "Daleka północ" z Charliz Theron w roli głównej. Nie da się pominąć Jej niezwykłej urody...lecz nie to przykuło moją uwagę, a niezwykły warsztat aktorski...a może nie warsztat tylko osobiste doświadczenia.
Wcześniej nie interesowałam się życiem tej hollywoodzkiej gwiazdy. Jednak gdy przeczytałam o Niej artykuł w jednej z moich ulubionych gazet...pomyślałam jak ciężko być piękną...jak mało wiemy...jak łatwo oceniamy ludzi: po ubraniu, po uśmiechu na czerwonym dywanie...po samochodzie...po rozczulających uściskach z partnerem...
To wszystko to nic. To wszystko jest tym co widz chce zobaczyć, gdy ktoś jest ładny. A Charliz nie można odmówić urody, wdzięku, 180 wzrostu i hipnotyzującego zielonego koloru oczu. I nie jedna chciałaby wyglądać tak jak Ona...więcej powiem...nie jedna oddałaby wszystko aby być Nią.
A Ona, skromnie lub nie skromnie...uważa, że jej uroda nie pomaga a przeszkadza w realizowaniu siebie jako aktorki. Bo większość reżyserów (większość ekipy) to mężczyźni, a oni chętnie obsadzają "takie" Charliz w rolach "dupeczek". Tylko, że nie każda piękna kobieta godzi się "grać piękną"... Chcą czegoś więcej...chcą "się przebrać", wczuwać w rolę...przekazać coś widzowi...a co można przekazać "byciem piękną"...
Charliz dostała szansę i udowodniła, że jej uroda to nie wszystko co ma do zaoferowania...w "Monster" pokazała, że nie "urodą się gra". Oskar to potwierdził. Film "Daleka północ" nie "odebrał" Jej urody, ale pokazał coś o czym nie wiedziałam...że ta kobieta cierpi i walczy jednocześnie...walczy o szczęście o godność...walczy o bycie kobietą...a nie bycie "piękną". A nie wiedziałam...że Jej prywatne życie "brutalnie" Ją potraktowało. Jako nastolatka była świadkiem morderstwa. Jej Świat runął. Matka na jej oczach zabiła (w obronie własnej) ojca. Nie trzeba dodawać, że lekko z nim nie miały. Dalej szły przez życie same. Nie "brała" nikogo na piękne oczy czy długie nogi. Więc w "Dalekiej północy" nie do końca grała...pokazała czyjeś problemy całą sobą. Nie trzeba przeżyć podobnej historii, żeby pokazać ból, cierpienie, bezradność a zarazem siłę, zaradność...Nominacja do Oskara kolejny raz nie za ładne oczy. Bo film nie o urodzie był.
Ten film koniecznie trzeba obejrzeć. Film o dramacie kobiet, ale absolutnie polecam również mężczyznom. Bo Woody Harrelson jako Bill White pokazał, że kobieta ma takie same prawa co mężczyzna...zmiażdżył towarzystwo. Film nie jest piękny i wzruszający...bo to historia, która wydarzyła się na prawdę. Dotyczy pierwszego w historii zbiorowego pozwu o molestowanie seksualne, więc można się domyślać, że nie jest to bajka o Kopciuszku. A i Charliz mimo urody na Kopciuszka nie wyglądała. Nie widziałam w Niej biednej, ładnej, przygaszonej kobiety.
Charliz nie ma modelowej rodziny. Przecudnej urody mąż i trójka podobnych do niej dzieci. Obecnie jest sama po dosyć burzliwym związku. Ma dwójkę adoptowanych dzieci, które są Jej całym Światem. Nic więcej nie trzeba dodawać.
Ku refleksji...