MojeLustro

poniedziałek, 14 marca 2016

DUSZNOŚCI, TRUDNY DO OPISANIA LĘK, NAPIĘCIE...

...coś się z nami dzieje, ale nie wiemy co...
 
Stres to zjawisko, które znane jest wszystkim, ale już słowo "wszyscy" nie pasuje do "radzenia sobie" ze stresem. Czasami radzimy sobie z nim podobnie jak Kowalski, a czasami znajdujemy swój własny, wyjątkowy sposób. Nie będę przytaczać definicji stresu, ani rozwodzić się nad jego genezą. O tym możemy poczytać w literaturze, Internecie, gazetach...Chciałabym jednak nakreślić problem, który ja nazywam "boję się że umrę", "będę miał/a zawał", "zaraz zemdleję".
 
 
 
Stres potrafi doprowadzić nasz organizm do stanu "podbramkowego". Powoduje, że nie potrafimy zapanować nad ciałem. Czasami jest tak, że w naszym życiu nic takiego się nie wydarzyło, co można by "podciągnąć" pod stres, a mimo to powyższe objawy nie pozwalają "normalnie" funkcjonować. Dzieje się tak, ponieważ dopóki nasz organizm jest w stanie "wojny" mobilizuje się do walki, natomiast gdy w życiu nastaje spokój, wtedy organizm odreagowuje psychosomatycznie długotrwałe napięcie w postaci, duszności, lęków...
 
Co się wtedy dzieje? Nastaje niepokój o "życie", lęk przed zostaniem samemu/samej w domu, oddech staje się ciężki, oczy zmęczone, ręce nie "współpracują" z mięśniami, myśli krążą wokół śmierci...To w skrócie o symptomach jakie serwuje nam długotrwały stres. Człowiek nie wiedząc co się z nim dzieje, zaczyna się "nakręcać", a objawy "nabierają siły". Jednak człowiek, świadomy reakcji organizmu na stres, jest w stanie się wyciszyć i zminimalizować objawy.

 
 
Jak to zrobić? Należy odwrócić uwagę od "duszności", lęków, poczucia "odlotu"...
  • Gdy mamy problem z oddychaniem: warto pooddychać do worka/papierowej torby (pomaga), brać głęboki wdech i skupić myśli na wypuszczaniu powietrza wyobrażając sobie np. że wydychamy czarne, zanieczyszczone powietrze.
  • Gdy problemem są "mięśnie": starajmy się chodzić po domu, łapiąc za różne przedmioty - odwracamy w ten sposób uwagę (nie wpędzamy siebie w panikę)
  • Gdy nachodzą nas paniczne myśli/ lęki: myślę, że każdy powinien znaleźć swój sposób na odgonienie "złych" myśli, ale można na przykład, podejść do okna wypatrując ludzi, liczyć samochody, wyjść na korytarz (to uspakaja panikę związaną z zasłabnięciem w domu), zadzwonić do bliskiej osoby i powiedzieć o swoim złym samopoczuciu - odwraca to naszą uwagę i uspakaja, że ktoś wie o naszym stanie i zareaguje. Przy kolejnych atakach można sobie "powoli" zacząć tłumaczyć (mądrzejsi o doświadczenie), że od tego się nie "umiera" - rozmowy z samym sobą (samouspakajanie), odliczanie w myślach,  skupienie się na czytaniu/oglądaniu gazety...
 
Bądź co bądź, ale najlepszą metodą na stres jest otaczanie się bliskimi, życzliwymi ludźmi:) Tego sobie i Wam życzę:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz