MojeLustro

środa, 28 października 2015

MIEĆ CZY BYĆ - KONSUMPCJONIZM ZABIERA RADOŚĆ

KONSUMPCJONIZM DZISIEJSZYCH CZASÓW


Dążymy do poprawy jakości życia. Chcemy, aby nasze dzieci miały lepiej niż my w dzieciństwie... Pytanie tylko - co to znaczy "lepiej" dla dzieci?

www.demotywatory.pl

Czy muszę mieć wszystko co wchodzi na rynek? Czy mam potrzebę posiadania samych markowych ciuchów - co mi to daje? Czy moje dziecko musi mieć najlepsze zabawki? Czy moje dziecko musi mieć "20 kg" zabawek?

Być może na powyższe pytania odpowiecie: Nie muszę - nie musi! I pewnie tak jest, ale mimo wszystko spędzamy większość czasu w pracy, później: zakupy, banki, poczta, fryzjer, ewentualnie piwko/kawa ze znajomymi. No i możemy jechać do przedszkola/opiekunki/babci po nasze ukochane dziecko:) No jest już 18/19 a może nawet 20. No to należy zrobić ewentualny obiad/kolację, wykąpać dziecko, położyć je spać... No i nie starczyło czasu na zabawy i rozmowy - nadrobimy w weekend. A w weekend... jak to w weekend - telefon - facebook, jakieś imieninki, galeria - zakupy... i już wieczór.


"Ja tak nie robię" - powyższe stwierdzenia nie odnoszą się do Ciebie, ale może do Twoich znajomych... W pułapki czasowo-konsumpcyjne wpadamy wszyscy! Pytanie tylko czy się zreflektujesz i "nadrobisz" stracony czas. Kupiłeś/aś już nowy telefon, jakiś czas temu wymieniłeś/aś samochód, no i koniecznie trzeba mieć fajne/modne ciuchy no bo - "jak Cię widzą, tak Cię piszą". Żelazna zasada naszych czasów. Pytanie tylko, czy z tym całym "posiadaniem" jesteś szczęśliwy/a? Czy fakt, że założyłeś/aś nową ekstra bluzkę, spowodował że stałeś/aś się lepszym, szczęśliwszym człowiekiem???




Taka historia:
Pewien mężczyzna, który prowadził mały rodzinny biznes zauważył, że nie nadąża z realizacją zamówień. Stwierdził, że musi zatrudnić kogoś do pomocy. Mijały lata, a mały rodzinny biznes przerodził się w średnie przedsiębiorstwo o zadowalających zyskach. Mężczyzna - szczęśliwy ojciec dwójki dzieci (6 i 8 lat) - coraz więcej pracował, tym samym rzadziej widywał swoje pociechy. Pewnego dnia mężczyzna poprosił o rozmowę swojego przyjaciela, który pracował w hospicjum. Powiedział, że jest w kropce - zamówień jest coraz więcej, i że kolejnym krokiem w rozwoju byłoby wybudowanie większej hali, zatrudnienie ludzi oraz ruszenie z produkcją na Europę. Przyjaciel zapytał:
- Czy to było Twoje marzenie?
- Nie. - odpowiedział przedsiębiorca.
- A co było Twoim marzeniem? - zapytał przyjaciel.
- Aby moje dzieci nigdy nie zaznały biedy, aby chodziły ubrane czysto i schludnie, żeby było nas stać na lekarstwa i żebym mógł im zapewnić przynajmniej raz w roku fajne wakacje.
- I czy to wszystko udało Ci się zrealizować? - dopytywał przyjaciel.
- Tak. Ale marzyłem o jeszcze jednym... - zawahał się mężczyzna.
- O czym marzyłeś...?
- Abym zawsze miał czas dla moich dzieci. Żeby nigdy nie stały w oknie tak jak ja oczekując na tatę. Abym mógł o przyzwoitych godzinach odrobić z nimi lekcje, i nie dzielił swojej uwagi między telefonem a nimi. 
- Czy tak właśnie jest? - dociekał przyjaciel.
- Tego nie udało mi się zrealizować. Dopóki firma była mała, jeszcze miałem czas, ale jak zaczęła się rozwijać to skupiłem się tylko na tym. 
- Czy mogę Ci jakoś pomóc, abyś przestał marzyć o czymś co możesz mieć...- uśmiechnął się przyjaciel.
- Tak. Zadzwoń do mnie raz w tygodniu w godzinach popołudniowych i przypomnij mi jak wiele szczęścia mam w życiu. Wtedy, jeśli będę robił coś co jest związane z pracą - rzucę wszystko i pobiegnę przytulić dzieci i żonę;)
Przedsiębiorca zaczął współpracować z coachem, a jego celem było wzmacnianie więzi rodzinnych i pielęgnowanie dorobku życia, którego dalej nie rozwijał, bo nie był to jego cel:)

Moi drodzy ta historia (w pigułce) na szczęście ma happy end:)  

Pamiętajmy, że można być szczęśliwym i mieć wszystko czego nam w życiu potrzeba - choć osobiście wolę sformułowanie - "czego do życia potrzeba":)

Bohater powyższej historii nie "sprzedał" swojego szczęścia, zainwestował w nie swój cenny czas:)

 "Człowiek naprawdę bogaty to taki, którego dzieci biegną do niego, nawet gdy ma puste ręce."
 

Na zakończenie zapraszam do porównania poniższych obrazków i zastanowienie się jakie wywołują w nas emocje:)

Rodzinny obiad kiedyś...
 

Rodzinny obiad dziś...


Życzę pięknego, rodzinnego popołudnia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz